sobota, 30 grudnia 2017

Za progiem stoi październik 2015 roku

        Jutro ostatni dzień września, za progiem czeka na wejście październik. Jaki będzie? Ciepły i złoty czy deszczowy i szary? Z pewnością po upalnym lecie przyniesie chwile oddechu. Posiedzimy nad filiżanką herbaty, smakować będziemy świeże konfitury. Ja mam nadzieję zatrzymać się trochę w rozpędzonym moim życiu, bo przecież robót będzie mniej. Chociażby tych w ogrodzie. Ale póki co, trzeba zakończyć tegoroczny sezon ogrodowy. Zbieranie warzyw, owoców. Trochę tego było. Jeszcze jest np maliny, czy ostatnie kiście winogron.


 Kwitną jeszcze ostatnie letnie kwiaty.





 Bardzo cieszę się z moich hortensji.


            Wciąż kwitną róże. Te pnące, dostały pergolę i jakby zakwitły bardziej. Po dzisiejszym porannym deszczu całe w jego perłach.







          Jest też coraz więcej śladów jesieni. Liście zmieniają barwy. Pojawiają się owoce na krzewach kaliny, irgi, głogu.




 Zakwitły miskanty, rozplenice, dzikie słoneczniki i zimowity.




Wczoraj zrobiłam moje wrzosowisko.


              Pozostały do posadzenia cebule tulipanów i hiacyntów. Przesadzam też niektóre inne byliny. Okazało się, że w takim układzie jak rosły nie było to najlepsze. Niestety nie wszystko jest tak jak bym chciała. Na przykład żółkną tuje. Nie wiem czy to susza letnia, czy nadmiar wilgoci obecny, a rosną na gliniastym podłożu, czy może jakaś choroba. Mam nadzieję, że uda się je zachować.


       Jedno jest pewne. Mój zegar słoneczny, nie będzie wskazywał godzin tak jak latem


 i coraz mniej będzie porannej rosy na kwiatach.


     Będzie coraz zimniej. A mnie jest szkoda lata. Będę je mogła jedynie wspominać przy śniadaniu, w leniwe niedzielne poranki lub oglądając zdjęcia przy kawie, siedząc przy kominku.

Brak komentarzy: