Jutro
ostatni dzień września, za progiem czeka na wejście październik. Jaki będzie?
Ciepły i złoty czy deszczowy i szary? Z pewnością po upalnym lecie przyniesie
chwile oddechu. Posiedzimy nad filiżanką herbaty, smakować będziemy świeże
konfitury. Ja mam nadzieję zatrzymać się trochę w rozpędzonym moim życiu, bo
przecież robót będzie mniej. Chociażby tych w ogrodzie. Ale póki co, trzeba
zakończyć tegoroczny sezon ogrodowy. Zbieranie warzyw, owoców. Trochę tego
było. Jeszcze jest np maliny, czy ostatnie kiście winogron.
Wciąż kwitną róże. Te pnące, dostały pergolę i jakby
zakwitły bardziej. Po dzisiejszym porannym deszczu całe w jego perłach.
Zakwitły miskanty, rozplenice, dzikie słoneczniki i
zimowity.
Wczoraj zrobiłam moje wrzosowisko.
Będzie coraz zimniej. A mnie jest szkoda lata. Będę je mogła
jedynie wspominać przy śniadaniu, w leniwe niedzielne poranki lub oglądając
zdjęcia przy kawie, siedząc przy kominku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz