niedziela, 30 września 2018

Wspomnienie lata

                    Jutro już mamy październik. Lato było piękne, gorące. Nawet po burzy grzało i niestety, deszczu wciąż było mało. Gorący był nawet wrzesień, aż nastąpiła kalendarzowa jesień. Teraz chłód i ponuro na dworze, ale cóż taka uroda naszego klimatu. Deszcz spływa po szybach i wiatr mocno wieje, a ja wspominam letnie chwile. Zaczynam planować na przyszły rok i czekać na wiosnę.



















sobota, 15 września 2018

Wiciokrzewy

              Ponoć wiciokrzewy to jedne z najpiękniejszych pnączy. Można je prowadzić przy ogrodzeniach. Ich pędy osiągają nawet kilka metrów długości. Kwitną od maja do października. Niektóre pięknie pachną. Na zimę są stołówką dla ptaków, bo wytwarzają jagody, niestety trujące dla człowieka. Są więc idealne na płot, aby zakryć nieciekawą siatkę. Pożytek będzie miał również sąsiad. Jest wiele odmian. Nie wiem które są moje. Jeden kupiłam, dwa czy trzy zrobiłam odnóżki od zdobycznych pędów. Mam je pierwszy rok, więc z tego pokrycia siatki są słabe efekty, ale mam nadzieję, że będzie lepiej. Ważne że zakwitły. 





piątek, 14 września 2018

Liriope

                Kupiłam ją w jakimś centrum ogrodniczym. Według internetowych informacji osiąga 30-45 cm wysokości i tyle samo szerokości. Na zimę zostaje większość liści, które brązowieją i zanikają dopiero pod koniec zimy. Roślina rozrasta się wolno, ale systematycznie. Nadaje się do obwódek i niskich szpalerów, ale też do zadarniania większych powierzchni. U mnie jest już dwa lata i trudno mówić o zadarnianiu, ale w końcu mam tylko dwa egzemplarze. W tym roku trochę odważniej zakwitła. Może więc za rok da z siebie trochę więcej. W tym roku chciałam dosadzić więcej egzemplarzy, ale nie natrafiłam na nią nigdzie. Ponoć to nowość. Jest więc trudno osiągalna, a może znika tak prędko.

czwartek, 13 września 2018

Rącznik pospolity

             Zawsze podobała mi się ta roślina ze względu na jej rozmiar. W dużym ogrodzie nie ginie. Ma ciekawy kształt i duże liście. Ciemno purpurowa barwa i oryginalne kwiaty. Co prawda " na żywo" nigdy jej nie widziałam, ale podobała mi się. W tym roku chciejstwo zostało zaspokojone. Wysiałam nasionko, sadzonkę wsadziłam do ogrodu i wyrosła. Taka jak sobie wyobrażałam. Niestety do mojego ogrodu, a może do miejsca w którym ją posadziłam nie pasowała. Dodatkowo przeczytałam, że jest to najbardziej trująca roślina świata, więc postanowiłam ją wyrzucić. W ogrodzie przebywa moja trzyletnia wnuczka, wiec tym bardziej może to być niebezpieczne. Jedyny plus z jej obecności to nadzieja, że może nornice jej skosztują i będzie ich mniej, ale nie wiem, czy są one takie głupie. Przecież zwierzęta czują co dla nich dobre, a co nie. Obcięłam więc całą łodygę i wyrzuciłam do kosza na śmieci. Jakoś bałam się wyrzucać ją do kompostu. Pieniek został w ziemi. Po niedługim czasie roślina zaczęła wypuszczać nowe liście. Dopiero całe jej wyrwanie z korzeniem dało pożądany rezultat. Mam taka nadzieję, bo na razie nic nie odrasta. Pomimo, że na obrazku nadal mi się podoba, do mojego ogrodu już jej nie zaproszę. Może gdzieś na łące za płotem, ale w ogrodzie nie. 


Dziewanna

              Podobała mi się rosnąca na nieużytkach. Posiałam więc ją w ogrodzie. Była kiepska w porównaniu z tamtymi, dzikimi. Któregoś lata zawitała w moim ogrodzie sama i pozostała.  Dziewanna. Roślina z dawnych ogrodów. Jej nazwy ludowe to gorzykrot, knotnica, dziwizna, szabla, królewska świeca. Mnie najbardziej odpowiada ta ostatnia. W moim ogrodzie niektóre  egzemplarze dorastają do dwóch metrów. Rozsiewa się sama, ale ją przesadzam w miejsce dla niej dozwolone. Pod płotem i chyba jej się tam podoba. Tegoroczne rozety liści, zakwitnie w przyszłym roku, mają po pół metra średnicy. Ponoć najlepiej rośnie samotna, na nieużytkach, ale u mnie pogodziła się na przykład z malwami. Pachnie trochę miodem i zwabia pszczoły. Jest rośliną leczniczą i w tej kategorii ją postrzegałam. Niestety przeczytałam też, że dziewanna stanowi miejsce występowania, żerowania i rozmnażania dla licznych owadów. Stwierdzono  występowanie na niej  wielu szkodników takich jak wciornastki, przędziorkowate a nawet roztocza. Rośliny dziewanny mogą stanowić miejsce zimowania tych szkodników. Mogą też być też rezerwuarem chorób wirusowych i grzybowych, na przykład mączniaka. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Bo dobrze, gdy są na niej i to im wystarcza, dają więc spokój innym roślinom. Źle, gdy na niej przetrwają, a potem się przeniosą. Pozostawię ją  jednak w ogrodzie dla pszczół, dla larw motyli, które na niej żerują i dla jej piękna.





niedziela, 9 września 2018

Dalie

               Nie lubię wykopywać kwiatów jesienią, po to aby je wiosną znowu sadzić. Niestety z daliami tak jest. W ubiegłym roku znaczną część zostawiłam w ziemi. To nie było dobre rozwiązanie, bo zmarzły w ziemi i zrobiła się zgnilizna, którą na wiosnę musiałam usuwać wraz z ziemią. Należy wykopać i nadwyżki rozdać lub wyrzucić na kompost. Kilka zostawiłam i te chcę przechować na kolejny rok. 






sobota, 8 września 2018

Oczko wodne

                 Oczko wzięło się w naszym ogrodzie, jako zbiornik " retencyjny" wody deszczowej z dachu i podjazdu. Brzydki dół obłożony płytami. Coś trzeba było z nim zrobić, aby nie straszył, aby nie był niebezpieczny dla dzieci przez łatwy do niego dostęp. Znowu sadziłam, obsadzałam, aż wyszło to co wyszło.




piątek, 7 września 2018

Uprawa na skarpie

                 Uprawa na skarpie to trudny temat. Obsuwająca się ziemia dopóty nie wzmocni się przez korzenie rosnących roślin. Najlepiej  krzewów płożących typu irga lub bylin zadarniających. To też trudności z nawadnianiem. Woda spływa w dół, góra pozostaje sucha. To problemy z plewieniem wyższej partii. Naszą skarpę zrobili sąsiedzi zanim my się pojawiliśmy. Jest i trzeba coś z nią zrobić. Najpierw była trawa, cały łan dzikich maków. Trawę kisić w takim miejscu to makabra. Maki przekwitły i było okropnie. Więc co? Walczyłam, nasadzałam i w miarę jestem zadowolona. 












czwartek, 6 września 2018

To już jesień.

                   Wrzesień, czy to już jesień? Tak, z pewnością. W ogrodzie nastała cisza. Nie słychać już świerszczy. Na pobliską łąkę nie przylatują już bociany. Rano nie słychać żurawi. Zmieniły się też kolory w ogrodzie. Zakwitły mimozy, nawłocie. A właściwie już przekwitły. Obcięłam, aby się nie rozsiewały nasiona. Kwitną rudbekie i trawy. Zakwitły też zimowity.






















                  Na założonej w tym roku rabacie, na dole działki, dobrze widocznej z okien rosną tuja szmaragd, tuje kule, niebieskie jałowce kule, wiąz wredei, wiąz krzaczasty, dereń pagowowy, dwie hortensje, dwie wierzby hakuro, kilka funkii i posadziłam białe tulipany. Zobaczymy efekt wiosną. W " jaju" czyli rabata założona latem, posadziłam pod dwoma drzewkami niebieskie krokusy.


              I ostatnia rabata jeszcze wciąż w budowie. Dzisiaj trochę posunęły się prace do przodu. Posadziłam czyściec wełnisty i lawendy. Jeszcze nie jest skończona.