sobota, 30 grudnia 2017

Najpiękniejszy miesiąc maj / 2016 rok

          Nie na darmo mówi się, że maj to najpiękniejszy miesiąc. Po zimie czekamy na zieleń i kwiaty.  Ja wróciłam już do prac w ogrodzie. Bolesna rehabilitacja, ćwiczenia i było lepiej. Na tyle dobrze, że ciągnęło mnie do ogrodu. Bo czy mogło być inaczej. Kiedy widziałam  efekty budzącej się przyrody, to była to najlepsza zapłata za wkład pracy włożonej w ogród. Nasz, jak ciągle piszę dopiero się tworzył, ale chociaż wszystko było jeszcze małe, to już można było zachwycać się pięknem jego roślinek. Niektóre w maju już przekwitały, ale pojawiały się ciągle nowe.



         Z tulipanów najbardziej podobały mi się białe. Te w pąkach miały ciekawą białą obwódkę wokół liści. Najpierw myślałam, że to skutek mrozu, ale doszłam do wniosku, że jednak taka ich uroda



  Inne kolory też były ładne, zwłaszcza te bordowe.



          Korony cesarskie oprócz urody, miały odstraszać krety i nornice. Miałam nadzieję, że to one, zimą, odstraszyły  grasującego w naszym ogrodzie dzika i nie zniszczył  rabaty kwiatowej.


     No i pachnąca rabata dzięki hiacyntom. Obok nich  szafirki.




       Urody nie brak było też orlikom.


         Lubiłam podłużną rabatę typu skalniak, na skarpie . Połączenie kwiatów i kamieni moim zdaniem było  bardzo ciekawe.





           Zacienione miejsca pod krzewami rosnącymi na skarpie obsadzałam barwinkami, dąbrówką rozłogową , runiankami, konwaliami, kurdybankami i zawilcami. Chciałam aby wszystko nimi zarosło i nie było problemu z chwastami.




          Duże połacie skarpy nasłonecznionej lub częściowo nasłonecznionej chciałam, aby zarosły kępami ubiorka, smagliczek i płomyków skrzydlatych, kocimiętki i tym podobnymi.




          Niestety, jeszcze trochę brakowało, aby wszystkie roślinki przeplatały się wzajemnie, tworząc „gęstwinę”.


 

        Przed wejściem do domu zakwitł pięknie krzak migdałka. Drugi w innej części ogrodu rósł trochę w przeciągu i już nie był taki okazały.


           Z pnączy miał zakwitnąć powojnik i hortensja. W maju mieli pąki kwiatowe. Ja czekałam też na kwiaty glicynii, ale to ponoć jest czasem trudne.


         Zakwitła jedna bergenia posadzona pod krzewami. Inne, posadzone w innym miejscu dostały zimną zupełnie bordowe liście i kwitnienia nie było ani śladu. Nie wiedziałam od czego to zależało, czy może zmarzły, ale potem odrosły. Kilka tych roślinek, ale o niskim pokroju  posadziłam przy stawku. Obsypane były białymi i różowymi kwiatami, niestety kwietniowe przymrozki je zniszczyły.


           Przekwitły forsycje, ale kolorowe liście berberysów były wśród otaczającej ich zieleni dekoracyjne prawie jak kwiaty.



            Problemy miały żywotniki. Pryskaliśmy je przeciw brązowieniu igieł, więc miałam nadzieję, że będzie dobrze, ale sosna miała piękne odrosty, a  jodła malutkie szyszeczki.


           No i były drzewka i krzewy owocowe. Jabłoń, wiśnia, śliwy, porzeczki, aronie, pigwowce, borówki. Kwitły, ale na niektórych owoców nie było. Zmarzły albo nie znalazły się zapylacze.



           Jesienią posadziliśmy jabłoń ozdobną. Na razie jedno drzewko, ale miałam zamiar posadzić ich więcej. Jabłonie i wiśnie dla ich pięknego kwitnienia.


          Zresztą piękne jest wszystko co kwitnie, trzeba tylko to zauważyć. Niektóre są drobne, niewielkie, ale jakże misterne delikatne, jakże kolorowe. Jednym słowem piękne.





           Miałam tak zaplanowane nasadzenia, że przez cały rok powinno coś kwitnąć. Kupowałam sadzonki, rozsadzałam te które się już rozrosły. Niestety nie lubię ciągłego wykopywana i sadzenia na nowo cebulek mieczyków i karp dalii, a takie też miałam.  Po raz pierwszy kupiłam i posadziłam w donicy kannę. Przesadzałam też z miedzy do ogrodu dziko rosnące np. żywokost. Ma ciekawe liście, rośnie duży i można z liści robić gnojówkę do podlewania.


           Mogłam też zrobić placki z naszym rabarbarem. Jeden pomału odrastał, po stratowaniu go przez dzika, a drugi miał grube, czerwone łodygi. W sam raz do użycia. Pozwalałam też rosnąć mniszkom, co widać na zdjęciu.


              Kolejne prace w moim ogrodzie czekały. Do tego  co ciężkie, kopanie, układanie dużych kamieni musiałam mieć pomocnika, ale większość prac to była moja działka.

Brak komentarzy: