środa, 27 kwietnia 2022

Mój ogród w ostatnim tygodniu kwietnia

           Kiepsko mi idzie w tym roku praca w ogrodzie. Ciągle jakieś przeszkody, choroby lub inne zdarzenia i ciągle zimno. Wczoraj było ładnie, dzisiaj już zimota. No i straszna susza. Zaczęłam podlewać i zaraz widać więcej kwiatków. Młode dopiero wschodzące roślinki już schną, a co tu mówić o krzewach. Iglaki, rododenddrony, wszystko wysucha. Wyciągnęłam więc  wąż i podlałam. Nawet sucholubne rojniki widać, że zaraz ruszyły. A kwiatków przybywa. Chyba dwa lata temu liczyłam kwitnące hiacynty. Było ich 113 sztuk. Teraz już nie liczę. Raczej napawam się ich zapachem.






              Podobnie było z magnolią. W pierwszym roku nie kwitła, a potem cieszyły pojedyncze kwiaty. Z roku na rok było ich coraz więcej. Teraz już nie do policzenia. Niestety trochę uszkodzone przez zimno.

          Dwa lata temu posadziłam drugą, gwieździstą, a w ubiegłym roku trzecią. Ta ostatnia, biała, ma narazie tylko cztery kwiaty. Miała, bo jeden zmarzł.



                     W pełni kwitnienia są forsycje. Nie bardzo lubię żółcie w ogrodzie, ale na wiosnę to jak słoneczka. Żółte są też kaczeńce, żonkile, pierwiosnki  i narcyze. Potem będą następne







       Z narcyzami tak samo jak z przebiśniegami, nie wiem co się dzieje. Wysadziłam sporo cebul, a kwiatów nie ma. Coś pożarło cebulki chyba, ale bieli się to i owo.



           I czerwieni też.




              Jednak najwięcej i to przez cały rok jest fioletów, różów, niebieskości.










          W tym roku po raz pierwszy zakwitnie pnąca hortensja variegata. Ma pąki. Nabrzmiałe są też pąki lilaków.



              Samosiejki stokrotek i siejące się każde szpary kocimiętki. Pozwalam im na to.


           Pierwsza serduszka z pączkami ukryta wśród iglaków. Pozostałe są jeszcze malutkie.

           Przy wejściu do domu wita migdałek.

         Chociaż wciąż zimno, pomimo, że maj za progiem, ogrodowe show się zaczęło.

piątek, 15 kwietnia 2022

niedziela, 10 kwietnia 2022

Niedziela Palmowa

             Kolejna w moim życiu i czterdziesta jakże ważna. Wtedy, czterdzieści lat temu, w czasie czytania męki pańskiej, po raz pierwszy poczułam ruchy mojego dziecka. Byłam w ciąży i ten jakże pamiętny dzień przypomina mi o tym. Nie pamiętam jaka była wówczas pogoda, bo palmowa niedziela przypadła wówczas o tydzień wcześniej niż w tym roku. Dzisiaj jest zimno, zaledwie siedem stopni ciepła i na dodatek zimny, potęgujący zimno wiatr. Wiatr wysusza i tak suchą glebę, bo z czego ma być wilgoć. Śniegu zimą mniej niż na lekarstwo, deszczem postraszyło. W ogrodzie niewiele posprzatane po jesieni, po zimie, ale co nieco kwitnie, a co nieco już przekwitło, zwłaszcza krokusy i przebiśniegi.

         Ciemierniki kwitną ponoć już pod śniegiem. Moje zawsze dopiero wiosną. Magnolii pękają pąki. Szkoda jeśli ją zmrozi, bo kwiaty będą brzydkie.

 















            Na parapecie " obrodziły"  sadzonki kobei. Chyba trochę za wcześnie wysiałam.

                  Na progu witają kwiatki w donicy i zawieszony na drzwiach wiosenny wieniec. Już świąteczny bo z jajeczkami.


         I czekamy na ciepłą wiosnę i deszcz.