W poprzednim roku mówiłam, że kwiaty, krzewy tak, ale
warzywa nie. Po co? W sklepie jest wszystko. A jednak posiałam, posadziłam. Są
już zbiory. Nawet zamrażałam, bo nie zdążyliśmy wszystkiego zjeść. szpinak,
botwinkę, bób. Miałam swoją marchewkę, seler, por, cebulę. Zakisiłam pierwsze
ogórki. Była na obiad fasolka szparagowa. W sklepie wszystko jest, ale nie ma
tej satysfakcji i przyjemności co z własnego ogródka. Chodziłam do ogrodu po świeży szczypiorek do jajecznicy, ogórki
na mizerię czy marchewki do zupy.
Przyjemnie też zjadać z krzaczka agresty, maliny, poziomki
czy borówki. Były też pierwsze owoce aronii. Jeszcze jej nie dużo, ale może z
jabłkiem i będzie pyszny dżemik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz