Kiedyś w lutym mówiło się „luty, podkuj buty”, a w marcu
śpiewano piosenkę ” jeszcze w polu tyle śniegu, jeszcze strumyk lodem skuty…..”
Teraz wszystko się zmieniło. Śniegu nie było już od dawna. Całą zimę było go
bardzo mało. Mrozy też żadne. Ranki co prawda bywały białe, bo były przymrozki,
ale co to było w porównaniu do dawnych zim w lutym. Słoneczko świeciło i
kusiło, bo czy to już może miała być wiosna? Przez okno obserwowałam ptaki i
zwierzęta. Wróbli i sikor było czasem ponad dwadzieścia. Bardzo mnie to
cieszyło. Po to w końcu wykładałam im pokarm do karmika.
Chociaż sarny objadły wszystkie posadzone latem świerki, to
cieszyłam się, że mogłam je obserwować przez okno. Przecież nie każdy ma takie
widoki. Były cztery. Czasem były wszystkie razem.
Zawsze chciałam aby
zadomowił się u nas bażant. Widywałam go w naszej okolicy, ale nie wiedziałam
jak go zaprosić w nasze progi. Od kilku dni widziałam go na sąsiedniej działce.
Obserwowałam go przez okno, to prawie tak jakby był u nas. Miałam nadzieję, że
osiądzie tam na stałe.
Jedyne, których nie lubiłam to sroki. Przychodziły do
karmika. Na jedno posiedzenie zjadały wszystko, a przede wszystkim straszyły i
odganiały inne ptaki. Ale cóż i one muszą być. Czasem jak widziałam je przy
karmiku, to poruszałam firanką i one uciekały. Mogły być w całym ogrodzie, ale
od karmika, chciałam, aby były daleko.
A ja pytałam czy to już wiosna? Widziałam już że wróciły
nasze żurawie. To piękne ptaki. Chodziły tak dumnie. Może też wybrały sobie już
to miejsce na stale. Były w poprzednim roku. Martwiłam się potem, że jednak
odleciały latem na zawsze, ale chyba
jednak nie, skoro wróciły.
A czy to była już wiosna? Zakwitły bazie i ciemierniki. Te drugie mogą kwitnąć
już w grudniu pod śniegiem. U nas zakwitły dopiero w lutym.
Słońce kusiło, zachęcało do porządkowania ogrodu. Ponieważ
byłam w niedyspozycji, to nie mogłam tego robić, ale miałam nadzieję, że w
marcu na pewno rozpocznę mój sezon ogrodowy. Miałam masę pomysłów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz