czwartek, 27 lutego 2020

Przedwiośnie

                Tegoroczna zima była jak nie zima. Bez mrozów, bez śniegu, zupełnie jak na nie nasz kraj.  Teraz też jeszcze luty, a wiosna już dużymi krokami idzie. Można by było już co nieco popracować. Niestety zawsze mi coś przeszkadzało, a teraz jeszcze zmogła choroba, Kiedy patrzę przez okno, to aż żal bierze, że mnie tam jeszcze nie ma. Przygotowałam już sobie nasiona do wysiewu. Te do gruntu na później i te do folii na już. Przygotowałam też plan na nowe rabaty. Może za tydzień jak będę już zupełnie zdrowa i pogoda pozwoli. Dzisiaj poszłam sobie tylko na spacer po ogrodzie. Oj roboty czeka dużo. Posprzatać suche badyle, przycinać, pielić, przesadzać itd. Dzisiaj tylko na zachętę.
             Nasza para srok obserwowała kota. 


        Kalina bodnantska zaczynała już w grudniu, ale teraz jest w pełnym kwitnieniu.



            To samo jest z oczarem wirginijskim. Postanowiłam, że kupię jeszcze ten o czerwonych płatkach.


            Żółto zakwitł też dereń jadalny. W ubiegłym roku było sporo owoców. Zrobiłam nalewkę. W tym roku liczę, że owoców będzie więcej. Kupiłam już sokownik.


             Ciemierniki też kwitną. Chociaż te potrafią ponoć nawet w grudniu, pod śniegiem. U mnie się to jeszcze nie zdarzyło. Są zwiastunami wiosny, tak samo jak przebiśniegi.




              Jeszcze słabiutkie, ale jest łączka i tu i tam, krokusów.




             Wysoko ponad ziemię powychodziły tulipany. Mam nadzieję, że już nic im nie zszkodzi.



       I uznały, że już czas, powojniki. Jeszcze ich nie przycięłam.


       I cała reszta w dołkach startowych już czeka.