Zima, to
czas kiedy ptaki potrzebują naszej pomocy. Bardzo się cieszę, kiedy przy
naszych karmikach jest gromada stołujących się sikor i wróbli . Ostatnio przylatuje też jakiś inne,
chyba gile. Początkowo był jeden karmik osadzony na słupku, a dla sikor
wywieszałam kule. Ponieważ w karmiku sroki robiły porządek, tzn. odganiały
mniejsze ptaki, a wyłożoną karmę zjadały na jedno posiedzenie, zrobiłam wiszące
karmiki. Sroka na taki kołyszący się nie siada. Zrobiłam dwa według pomysłów
znalezionych w internecie, z butelek od wody mineralnej, a ostatnio kupiłam
taki ze słomianym daszkiem, też do powieszenia. Ptaków było co niemiara. Za
płotem są różne krzaki, w których chyba się chowają na noc. Słychać z nich
głośne i liczne głosy.
Rano. około ósmej było już ich pełno. Dzisiaj jest tylko
jedna sikorka. Coś musiało się stać w nocy. Co? To jest zagadką. Kiedy
wyjrzałam przez okno jak zwykle, zamiast ptaków zobaczyłam efekty jakiegoś
wandalizmu. Wyszłam do ogrodu i to co zastałam jest straszne. Wszystkie karmiki
wiszące pozrzucane i porozrywane. Nawet ten kupiony ze słomianym daszkiem cały
połamany i porozrywany. Kto to zrobił? Czyżby znowu grasował lis? Na skarpie są
jakieś ślady. Nie wiem, czy to od wcale nie małych nóg, czy może próbował
kopać, ale ziemia zmarznięta i sobie nie poradził więc wziął się za karmiki.
Pokarm, który był w karmikach pozjadał. Ale czy lis żywi się ziarnem? Dodatkowo
karmiki pachniały może ptaszkami. Ale gdzie są teraz moje ptaszki? Do tego
karmika osadzonego na słupku, który się ostał, też nie przyleciały.Co działo
się nocą w naszym ogrodzie pozostanie zagadką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz