W marcu do
naszego ogrodu zawitała wiosna. Niestety padał też jeszcze śnieg. Taki na pięć
minut, ale był, a wiosna kalendarzowa miała dopiero nadejść. Obiecałam sobie, że do prac ogrodowych pójdę
dopiero po świętach. Niestety nie wytrzymałam, bo czy można było? W ogrodzie aż
się prosiło, aby wyczyścić trawniczek przed wejściem do domu. Wycięłam więc
stare sfilcowane trawy, mocno je przegrabiłam, aby napowietrzyć ziemię, a w
miejscach gdzie były braki wysiałam nowej. Trawa jeszcze się nie zieleniła,
ale widać było jak wyrastały w niej
krokusy.
Robiłam też na rabacie różanej. Przycięłam krzewy, a potem
się martwiłam, czy aby nie za wcześnie. Gdzieś czytałam, że robi się to w
marcu, a po wykonaniu cięć przeczytałam w innym miejscu, że najlepszym czasem
do tych zabiegów jest okres jak kwitną forsycje. U nas oprócz krokusów kwitły
tylko ciemierniki.
Żurawie też były tylko gościnnie, ale kiedyś rano na
sąsiedniej łące był łabędź.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz