sobota, 30 grudnia 2017

W marcu 2016 roku

           W marcu do naszego ogrodu zawitała wiosna. Niestety padał też jeszcze śnieg. Taki na pięć minut, ale był, a wiosna kalendarzowa miała dopiero nadejść.  Obiecałam sobie, że do prac ogrodowych pójdę dopiero po świętach. Niestety nie wytrzymałam, bo czy można było? W ogrodzie aż się prosiło, aby wyczyścić trawniczek przed wejściem do domu. Wycięłam więc stare sfilcowane trawy, mocno je przegrabiłam, aby napowietrzyć ziemię, a w miejscach gdzie były braki wysiałam nowej. Trawa jeszcze się nie zieleniła, ale  widać było jak wyrastały w niej krokusy.



         Robiłam też na rabacie różanej. Przycięłam krzewy, a potem się martwiłam, czy aby nie za wcześnie. Gdzieś czytałam, że robi się to w marcu, a po wykonaniu cięć przeczytałam w innym miejscu, że najlepszym czasem do tych zabiegów jest okres jak kwitną forsycje. U nas oprócz krokusów kwitły tylko ciemierniki.



          Żurawie też były tylko gościnnie, ale kiedyś rano na sąsiedniej łące był łabędź.


Brak komentarzy: