niedziela, 31 grudnia 2017

Wspomnienie lipca

           Minął prędko, stanowczo za prędko. Plany miałam większe niż udało się zrobić. Dopadła mnie choroba, a poza tym dużo padało. Z moich pięknych róż na początku lipca





 nic nie zostało. Nędzne resztki poobcinałam i teraz jest pustka. Co prawda są nowe pąki, ale trzeba jeszcze poczekać. Kwitną tylko okrywowe. Krzew młody i mały, ale parę kwiatów jest. W romantycznym zakątku nie jest wiec zupełnie pusto.


              Przygotowuje już ostatnią  część ogrodu, gdzie planuję nasadzenia. Widać, że jest jeszcze zagon trawy pod płotem, do wykarczowania. Reszta, no cóż, czekam że urośnie.


           Jest to ten fragment, który kończy się po północnej stronie działki i z cieniem za budynkiem. Czyli ogród leśny. mam nadzieję, że taki będzie.




         Łączą się z nim moje hortensje. Byłam pewna, że wymarzły. Nawet myślałam już, że trzeba zmienić dla nich miejsce, ale jednak są. Słabe, bo słabe, ale nawet zakwitły. Trochę zagłuszyły je bodziszki, ale to ostatni taki rok. Bodziszki przenoszę w inne miejsca.


         Po stronie południowej, wspominana już skarpa. Zakwitła na niej dracena.


          No i jest całkiem kolorowo i pachnąco od innych kwitnących.





         Środkowa część skarpy to trawy.


       No i najmłodsza część to krzewy różaneczników, rododendronów, pierisów, ostrokrzewy itp.


            Na samym końcu poletko malin. Będzie co zbierać. Na razie dojrzewały  jagody kamczackie poziomki, truskawki, porzeczki, agrest., Nie wiem dlaczego nie podoba się borówce amerykańskiej. Po wsadzeniu owocowała, za rok miała tylko kilka jagódek, a w tym roku nic. Nawet nie kwitła. Jest ” aż” jedna kiść jarzębiny. Były też owoce aronii. Są już w słoikach, bo szpaki na nie się zawzięły.


               Przetwórstwo trwa, bo dojrzewają też warzywa i trzeba je przerabiać. Warzywnik jest wyjątkowo bujny.



          W tym roku, po raz trzeci przesadzałam chmiel. Mam nadzieję, że teraz jest we właściwym miejscu.


 Zagęściło się też przy stawku.







              W przyszłym roku planuję w pobliży stawku posadzić więcej liliowców. Teraz rozrosły się pysznogłówki, budleje i liatrie. Powiewności dodaje gipsówka.




            Idąc w górę, do leśnego rosną krzewy i drzewka, a wśród nich kwitnie przegorzan.



                 Całkowicie przebudowana ma zostać główna rabata przed tarasem. Póki co, królują na niej teraz jeżówki.




               W ubiegłym roku wzdłuż „autostrady” pięknie kwitła lawenda. Dosadziłam więc kolejny odcinek. Niestety, ta ubiegłoroczna miała chyba za mokro i już zmarniała. Przycięłam ja znacznie, więc mam nadzieję, że nic jej nie będzie, ale lawendowych ciasteczek nie było. Tegoroczna jest jeszcze mała.


               No i ostatnia rabata założona w tym roku całkowicie ruchoma, tzn. kwiaty do wykopania, bo dalie. Roboty przy nich dużo, ale są piękne. Kiedyś może też ją przekształcę w bylinowo krzewiastą.




Brak komentarzy: