czwartek, 27 czerwca 2019

Klęska urodzaju

                Dzisiaj trochę ulgi. Temperatura znośna, a nawet dobra do prac ogrodowych. Rano przez chwilę padało, a teraz wieje, więc znowu wysuszy. Ja ograniczam prace w ogrodzie z braku czasu, bo zrywam, zbieram, myję, mrożę, wekuję i na okrągło. W tym roku obrodziło w porzeczkach czerwonych, agreście, no a o truskawkach nie wspomnę. Jemy je od dwóch tygodni, a ostatnio dwa razy po 10 kilogramów zebrałam. Potem będą kolejne owoce, mam nadzieję że dojrzeją. Nie podoba się tylko w naszym ogrodzie, a może ja nie potrafię z nimi postępować, borówki amerykańskie, jagody kamczackie, owoce goi, czyli to co nowe w naszych ogrodach. W tym roku po raz pierwszy są zielone derenie. Dotychczas kwitł i na tym się kończyło. No cóż, idę do ogrodu, a potem do kuchni.











                Niektóre było minęło, na przykład tamaryszek.



           Ogtróżki były z białymi piwoniami i są z czerwonymi różami,



                Poświęcasz czas ogrodowi, on Ci odpłaca.

środa, 26 czerwca 2019

Słoneczne plamy

           Jest ósma rano, a na termometrze  już 28 stopni w cieniu. Ja jestem spieczona jak kurczak z rożna. Dzisiaj do ogrodu nie wychodzę, chociaż trzeba by było oberwać porzeczki, bo jak szpaki zwęszą to będzie po. W tym upale może i one bedą się gdzieś kryły. 
              Pisałam kiedyś, że nie lubię żółtych kwiatów w ogrodzie, a może raczej, że wolę kolory inne, a teraz zażółciło się trochę, chociaż to nie tylko z powodu kwiatów.  Początek daje rząd żółtych żywotników sąsiada. Za płotem, ale jak u mnie. Przywrotnik ostroklapowy rozkłada się równolegle do nich, ale znacznie niżej.


           Reszta to raczej żółte plamy. Stożek wiązu wredei


           a niższe to jałowiec, i  o żółtozielonych liściach: trzmielina, klon palmowy, żurawki, hosty, aralia sercowata.







              Tawuły, pęcherznica i berberys są już mniej widoczne ze swoją żółtością. Ale są jeszcze kwiaty, które teraz wcale mi nie przeszkadzają, że są żółte. Był wilczomlecz, smagliczka, narcyzy, złotlin, złotokap i jeszcze trochę. Teraz przyszedł czas na tojeści, trytomy, dziewanny i nagietki. Te ostatnie  same się wysiewają pod płotem i w warzywniku.







         Następne żółte będą przypominały już o jesieni. A szkoda.

wtorek, 18 czerwca 2019

Moja sielskość

            Powrót po dziesięciu dniach nieobecności. Aż trudno uwierzyć ile może się zmienić przez tak krótki czas. Po tym co kwitło, jak odjeżdżałam, ani śladu. Teraz wszystko nowe. Nowe też chwasty i to jakie, busz po prostu, a wszystko było wyczyszczone przed wyjazdem. Było ciepło i duże deszcze, więc rośnie. Skończył się odpoczynek, zaczyna się praca. Lakier z paznokci zmyty, kapelusz przeciw słońcu, oprysk przeciw komarom i kleszczom i do roboty. Ciężka praca, ale radości  sporo, bo czy nie cieszyć się kiedy kwitną kwiaty, które na dodatek pięknie pachną. Przyjemnie jest też posłuchać brzęczenia pszczół uwijających się na kwiatach, obserwować motyle czy słuchać ptaków. U nas zwłaszca kos daje koncerty. Gdy zbliżam się do stawku pluska woda, bo skaczą żaby, a może ryby. Super, prawdziwa sielskość i to w mieście.






















poniedziałek, 3 czerwca 2019

Dzisiaj o problemach

               Tytuł mojego bloga to "Moje ogrodowo - radości i problemy". Zawsze pisałam o radościach, bo tych jest wiecej. Cieszę się z każdego kwiatka, każdej roślinki, zapachu, koloru czy faktury w ogrodzie. Bo czyż to  nie jest piekne?







             Problemem był dzik, o którym pisałam ostatnio przed rokiem. Dziewiątego  maja, w poście  " Wciąż się zmienia", wspomniałam też o pojawieniu się niechcianej rośliny. Nie wiem co to jest, ale rośnie w błyskawicznym tempie. Ja wyrywam, a ona znowu jest na całej rabacie. Na kupionym w ubiegłym roku rododendronie grasuje opuchlak. Chyba przyniosłam go razem z nim, bo na innych dotychczas nie było. Zawsze były mszyce, ale z tym sobie radziłam. Teraz na wydawałoby się roślinie, której nic się nie ima, na czyśćcu wełnistym też się pojawiły jakieś szkodniki. Ponoć może to być jakiś  pochwik wargowiaczek (Coleophora lineolea). Brązowe larwy ukryte w jasnobrązowych koszyczkach długości do 10 mm żerują wiosną i jesienią na liściach, w czego wyniku na liściu powstają okrągławe miny z otworem pośrodku. Jest to motyl i żeby chociaż był ładny, ale nie znalazłam takiego w internecie.



             A szalę goryczy przelało dzisiejsze odkrycie. Wyrywałam przekwitłe niezapominajki, rosnące przy brzegu rabaty, na której były też liliowce. Niezapominajki na kompost, a liliowce zakwitną niebawem. I co? Nie zakwitną nigdy, bo w ostatnich kilku dniach coś je pożarło. Myślę, że to nornice, bo dziury w sąsiedztwie były ogromne. Pięć sztyk posadzonych dwa lata temu, więc już mogły być spore, przepadły. Chyba nie będę już więcej sadziła tych kwiatów, skoro one tak nornicom smakują, ale co z resztą. Dotychczas nie było aż tak źle, bo robiły korytarze, no kiedyś zjadły zagon marchwi, ale teraz aż strach. Czytałam przed chwilą wypowiedzi na forumogrodniczym.info wszystko o ogrodach, wątek o nornicach i przeraża mnie to, a kot, co prawda sąsiadów, wyleguje się tylko w mojej kocimiętce i domaga się whiskasa.