sobota, 30 grudnia 2017

Maj w ogrodzie

       Maj w ogrodzie to zimni ogrodnicy, którzy się nie spóźnili, a w czwartek zimna Zośka i Nadzieja, że po nich będzie już ciepło. W moim ogródku przybywa roślin, a w weekend w Renku jest kiermasz ogrodniczy. Pojedziemy i mamy nadzieję, że coś dokupimy. Posadziliśmy już leszczynę / zielona i czerwona/ orzech włoski, parę iglaków płożących na wzmocnienie skarpy i róże okrywowe w to samo miejscu. Kilka ziół wieloletnich i kwiaty. Bluszczyk kurdybanek zasiał się sam, więc go nie usuwam. Aby moja skarpa kwiatowa, była taka jak planuję, jeszcze trzeba trochę posadzić.




W  Renku na wiosennych targach ogrodniczych nie mogło nas  zabraknąć. Potem były różne sklepy ogrodnicze. Kupiliśmy co nieco. Wzdłuż autostrady, bo tak będę nazywać szeroką ścieżkę z płyt, ułożoną wzdłuż całej działki, tuż obok skarpy, posadziliśmy drzewka i krzewy owocowe. Dwie aronie, jabłoń papierówkę, krzewy czarnej i czerwonej porzeczki, czerwony i zielony pienny agrest, wiśnię Debreczeni, czarną pienną porzeczkę, drzewko wielkoowocowej pigwy oraz przywieziony z leśnej działki krzew pigwowca. Na skarpie rosły pozostawione dwa głogi. Miały zostać, aby wzmacniały skarpę. Miejscami ma nachylenie 50-60 stopni. Dosadziliśmy też róże okrywowe Red i Pink. Na wysokości zbiornika wyłożonego płytami, przeznaczonego na deszczówkę posadziliśmy węgierkę dąbrowiecką i dwie inne śliwy oraz dwie różne borówki amerykańskie. Wzdłuż autostrady w poprzek działki posadziliśmy leszczynę czerwoną i zieloną oraz dwa różne orzechy włoskie. Wzdłuż części skarpy będącej naszą południową granicą, sąsiedzi mają żywopłoty z ligustra  i iglaków. Zatem skos i cień. Posadziliśmy tam płożące jałowce, tawułę i tamaryszka. Część skarpy obsialiśmy trawą. Decyzja chyba nie najlepsza, bo problemy z koszeniem. Możliwe były tylko nożyce i w kolejnych sezonach to zlikwidowałam. W części gdzie skos jest mniejszy, jest szerzej i dochodzi więcej światła posadziliśmy maliny. Nawet sporo. Niedaleko zejścia z tarasu, czyli północna ściana działki posadziliśmy krzewuszkę, pęcherznicę o czerwono brązowych liściach i otrzymany w prezencie stożkowy świerk. Zresztą mówiłam wszystkim, o prezenty teraz się nie martwcie, czekamy na sadzonki do ogrodu. W ten sposób wzbogaciliśmy się o jakąś jodłę, karłowe sosny i kosodrzewinę, rododendron oraz powojnik. Sadzenie na skarpie nie było najgorsze. Lekka przepuszczalna ziemia, ale w pozostałej części ogrodu masakra. Ziemia zbita, gliniasta, można robić cegły. Aby dać roślinom szansę do rozwoju, musieliśmy kopać dużo większe otwory i wymieniać ziemię. Do kopania bez kilofa nie można  było przystępować. Potem już kupiliśmy świder do wiercenia. Jak jest sucho, to ziemia aż pęka. Jak pada, to nie ma gdzie wsiąkać i stoją bajora. Wiem, należałoby zrobić odwodnienie i system nawadniania. Ale to bardziej męska część prac. Moja rola kończy się na namawianiu do zrobienia. Nadal namawiam

Brak komentarzy: