Maj w
ogrodzie to zimni ogrodnicy, którzy się nie spóźnili, a w czwartek zimna Zośka
i Nadzieja, że po nich będzie już ciepło. W moim ogródku przybywa roślin, a w
weekend w Renku jest kiermasz ogrodniczy. Pojedziemy i mamy nadzieję, że coś
dokupimy. Posadziliśmy już leszczynę / zielona i czerwona/ orzech włoski, parę
iglaków płożących na wzmocnienie skarpy i róże okrywowe w to samo miejscu.
Kilka ziół wieloletnich i kwiaty. Bluszczyk kurdybanek zasiał się sam, więc go
nie usuwam. Aby moja skarpa kwiatowa, była taka jak planuję, jeszcze trzeba
trochę posadzić.
W Renku na wiosennych targach ogrodniczych nie mogło nas zabraknąć. Potem były różne sklepy ogrodnicze. Kupiliśmy co nieco. Wzdłuż
autostrady, bo tak będę nazywać szeroką ścieżkę z płyt, ułożoną wzdłuż całej
działki, tuż obok skarpy, posadziliśmy drzewka i krzewy owocowe. Dwie aronie,
jabłoń papierówkę, krzewy czarnej i czerwonej porzeczki, czerwony i zielony
pienny agrest, wiśnię Debreczeni, czarną pienną porzeczkę, drzewko
wielkoowocowej pigwy oraz przywieziony z leśnej działki krzew pigwowca. Na
skarpie rosły pozostawione dwa głogi. Miały zostać, aby wzmacniały skarpę.
Miejscami ma nachylenie 50-60 stopni. Dosadziliśmy też róże okrywowe Red i
Pink. Na wysokości zbiornika wyłożonego płytami, przeznaczonego na deszczówkę
posadziliśmy węgierkę dąbrowiecką i dwie inne śliwy oraz dwie różne borówki
amerykańskie. Wzdłuż autostrady w poprzek działki posadziliśmy leszczynę
czerwoną i zieloną oraz dwa różne orzechy włoskie. Wzdłuż części skarpy będącej
naszą południową granicą, sąsiedzi mają żywopłoty z ligustra i iglaków. Zatem skos i cień. Posadziliśmy
tam płożące jałowce, tawułę i tamaryszka. Część skarpy obsialiśmy trawą.
Decyzja chyba nie najlepsza, bo problemy z koszeniem. Możliwe były tylko nożyce
i w kolejnych sezonach to zlikwidowałam. W części gdzie skos jest mniejszy,
jest szerzej i dochodzi więcej światła posadziliśmy maliny. Nawet sporo.
Niedaleko zejścia z tarasu, czyli północna ściana działki posadziliśmy
krzewuszkę, pęcherznicę o czerwono brązowych liściach i otrzymany w prezencie
stożkowy świerk. Zresztą mówiłam wszystkim, o prezenty teraz się nie martwcie,
czekamy na sadzonki do ogrodu. W ten sposób wzbogaciliśmy się o jakąś jodłę,
karłowe sosny i kosodrzewinę, rododendron oraz powojnik. Sadzenie na skarpie
nie było najgorsze. Lekka przepuszczalna ziemia, ale w pozostałej części ogrodu
masakra. Ziemia zbita, gliniasta, można robić cegły. Aby dać roślinom szansę do
rozwoju, musieliśmy kopać dużo większe otwory i wymieniać ziemię. Do kopania
bez kilofa nie można było przystępować.
Potem już kupiliśmy świder do wiercenia. Jak jest sucho, to ziemia aż pęka. Jak
pada, to nie ma gdzie wsiąkać i stoją bajora. Wiem, należałoby zrobić
odwodnienie i system nawadniania. Ale to bardziej męska część prac. Moja rola
kończy się na namawianiu do zrobienia. Nadal namawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz