Miało być i powojnikach, a jest o kosaćcach. Ogród to uzależnienie, jednak chyba jedyne, które wychodzi na zdrowie. Ruch na świeżym powietrzu , przyjemność obcowania z przyrodą zawsze koi nerwy, też ukojenie dla oczu i uszu, bo ptaki świergolą, gdy się pracuje. Żeby jeszcze czasem nie bolały tak plecy, to w ogóle byłoby super. A zatem uzależnienie, mania, a może magia. Dzisiaj znowu byłam u ogrodnika. Potrzebna mi była biało zielona trzmielina, a kupiłam jeszcze nową azalię, pachnące różowe goździki, niebieskie dzwonki, bo białe wsadziłam już wcześniej. I czy to nie jest mania. Chęć kolekcjonowania, bo takiego jeszcze nie mam, a jest taki ładny. Miejsca mam dużo, więc możliwości też. Ale miało być o kosaćcach.
Kosaćce nazywane też irysami to rodzaj roślin liczący ponad 200 gatunków. Różnią się między sobą wyglądem, jak i wymaganiami uprawowymi. W ogrodach spotyka się głównie irysy kłączowe i irysy cebulowe. Niektóre z nich to delikatne i wrażliwe rarytasy, wymagające troskliwej opieki. Ja mam w ogrodzie te bardziej wytrzymałe i radzące sobie w naszym klimacie. Jednymi z nich są kosaćce bródkowe.
Mniej popularne, ale również odporne są kosaćce syberyjskie i kosaćce żółte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz