czwartek, 13 września 2018

Rącznik pospolity

             Zawsze podobała mi się ta roślina ze względu na jej rozmiar. W dużym ogrodzie nie ginie. Ma ciekawy kształt i duże liście. Ciemno purpurowa barwa i oryginalne kwiaty. Co prawda " na żywo" nigdy jej nie widziałam, ale podobała mi się. W tym roku chciejstwo zostało zaspokojone. Wysiałam nasionko, sadzonkę wsadziłam do ogrodu i wyrosła. Taka jak sobie wyobrażałam. Niestety do mojego ogrodu, a może do miejsca w którym ją posadziłam nie pasowała. Dodatkowo przeczytałam, że jest to najbardziej trująca roślina świata, więc postanowiłam ją wyrzucić. W ogrodzie przebywa moja trzyletnia wnuczka, wiec tym bardziej może to być niebezpieczne. Jedyny plus z jej obecności to nadzieja, że może nornice jej skosztują i będzie ich mniej, ale nie wiem, czy są one takie głupie. Przecież zwierzęta czują co dla nich dobre, a co nie. Obcięłam więc całą łodygę i wyrzuciłam do kosza na śmieci. Jakoś bałam się wyrzucać ją do kompostu. Pieniek został w ziemi. Po niedługim czasie roślina zaczęła wypuszczać nowe liście. Dopiero całe jej wyrwanie z korzeniem dało pożądany rezultat. Mam taka nadzieję, bo na razie nic nie odrasta. Pomimo, że na obrazku nadal mi się podoba, do mojego ogrodu już jej nie zaproszę. Może gdzieś na łące za płotem, ale w ogrodzie nie. 


Brak komentarzy: