niedziela, 13 września 2020

Spokój i nostalgia

                Po ostatnim okresie deszczów, zabrzmiało jak pory monsunowej, wróciło lato. Już nie upalne, raczej przypominające początek złotej jesieni, bo tak naprawdę pozostał nam ostatni tydzień kalendarzowego lata. W ogrodzie pojawił się spokój i nostalgia. Zmieniają się kolory.



                    Jest coraz więcej przekwitających roślin. Nie wszystkie obcinam. Pozostawiam suche kwiatostany, aby wysiały się nasiona i na wiosnę mam darmowe sadzonki. Pozostawiam też kwiatostany, aby stanowiły dekorację w ogrodzie w czasie zimy. Nasionka są też pokarmem dla ptaków. Zauważyłam, że pojawiły się już sójki. Stołują się u nas w zimie, a całe lato bywają gdzieś poza naszym ogrodem. Nic dziwnego owoce na krzewach zaczynaja przyciągać. Niektóre wygladają apetycznie, ale STOP, kaliny nie można smakowac.



           Wszystkie owoce są bardzo dekoracyjne. Są też żółte i czerwone ogniki i na przykład szyszki chmielu. 




               Jednak nie wszystko zostawimy dla dekoracji lub dla ptaków.  Zebraliśmy już orzechy laskowe. Nie wiem czy w okolicy jest jakaś wiewiórka, która czekała również na zbiór. Nie obraziłabym się, gdybym musiała sie podzielić.




                         Na włoskie jeszcze trzeba poczekać.


               Dojrzewają winogrona.



                Pigwa i pigwowce też jeszcze nie dojrzały do zbioru, a będzie na nalewkę i konfitury.


                I jabłoń, ta która miała być papierówką, ale jabłka ma smaczne. Są poźne, ale to nic nie szkodzi. Teraz są jeszcze inne owoce. Przede wszystkim maliny.



               Ogórków to było w tym roku tyle co na bieżąco do zjedzenia. Zresztą jeszcze są. Są ozdobne  dynie i duża jadalna. Jeszcze mocno trzymają się łodyg, więc jeszcze nie zbieram.


                  Kwitną już kwiaty zwiastujące jesień, takie jak zimowity czy wrzosy,





                         ale też spoźnione, albo drugie kwitnienie, bo słabsze powojniki.



                W ubiegłym roku zawzięcie wyrywałam coś, co nie wiedziałam co to jest. W tym roku też kilka takich roślin było, ale okazuje się, że nie wszystkie dojrzałam, a to była miechunka. Jedna wytrwała i zakwitła. 


              Wczoraj pracowałam, pieliłam i przygotowywałam miejsca do wsadzenia cebulek. Przesadzałam też niektóre byliny. Dzisiaj u nas trochę wieje i jest chłodno, ale miło posiedzieć  i  posłuchać wiatru. Trawy kołyszą się jakby tańczyły do jego gry.






4 komentarze:

♥ Łucja-Maria ♥ pisze...

Lada dzień do naszych ogrodów zapuka Pani Jesień. Nie przepadam za tą deszczową, pochmurną porą roku. Czekam jedynie na te kilka kilkanaście kolorowych, przepięknych, słonecznych dni. Wtedy z przyjemnością pójdę na spacer i będę podziwiać spadające, wirujące, tańczące kolorowe liście.
Życzę Ci dużo zdrowia i owocnej pracy w ogrodzie.
Serdecznie pozdrawiam:)

Elka 123 pisze...

Kiedy za oknami zawita słota wykorzystuję ten czas na czytanie i ręczne robótki. Taki odpoczynek od prac ogrodowych, czasem ciężkich, bardzo mi się przydaje.

Zielonapirania pisze...

Miło przeczytać, że uprawiając ogród opamiętasz także o ptasich zimowych gościach. W moim ogrodzie rolę stołówki pełni ogromny krzak dzikiej róży, co roku czerwony od owoców.
U Ciebie winogrona dojrzewają, u mnie zaś już się kończą. Z tych małych fioletowych robię pyszny sok na zimę. Próbowałaś takiego soku ?

Elka 123 pisze...

Witam. Ja też robię sok, bo nie lubię pestek, które one mają. Może robisz go inaczej niż ja. Ja w sokowniku z odrobiną cukru i gorące do butelek. Jeśli chodzi o ptaki to w ogrodzie są różne krzewy z owocami dla ptaków, a oprócz tego wywieszam kulki dla sikor i wysypuję ziarna do karmika. Wykładam też jabłka dla kosów. Czasem jest aż gęsto od ptaków które przylatują. Bardzo mnie to cieszy. Zresztą ogród jest też stołówką dla pszczół, motyli itp. Wszystko pod tym kątem i jak sie okazuje można z pożytkiem i jest ładnie. Pozdrawiam