czwartek, 10 września 2020

Milin amerykański

                    Ogród uprawiam już szósty rok i nie pamiętam kiedy posadziłam w nim milin amerykański. Bardzo podobało mi się to pnącze ze względu na  niezwykłe kwiaty w kształcie trąbek oraz ciemnozielone, pierzaste liście. Czytałam, że szybko rośnie, pokrywając pergole i altany oraz, że nie jest trudny w uprawie. Jego roczne przyrosty mogą sięgać nawet do 2-4 metrów, a  nieprzycinana roślina może dorosnąć nawet do 10-15 metrów. Pędy przyczepiają się do podpór za pomocą korzeni czepnych . Aby zdrowo rósł i pięknie kwitł co roku należy go przycinać. Wycinamy zeszłoroczne pędy, pozostawiając od 3 do 5 młodych pąków. Cięcie najlepiej przeprowadzać wiosną, w końcu marca lub początkach kwietnia, ewentualnie jesienią. Kwiaty pojawiają się  od lipca i pozostają do wczesnej jesieni. Z zapylonych kwiatów powstają owoce w postaci  długich zwisających torebek. Należy je usuwać, aby przedłużyć kwitnienie. W warunkach naturalnych milin rośnie w południowo-wschodnich rejonach Stanów Zjednoczonych. Atrakcyjny wygląd tej rośliny sprawił, że obecnie jest uprawiany  w różnych częściach świata. Pierwsze miliny amerykańskie dotarły do Europy już w XVII wieku. Początkowo były sadzone jedynie w ogrodach przypałacowych i  botanicznych. Ten posadzony w moim ogrodzie, pomimo, że rósł już tam kilka lat nie wydawał kwiatów. Już myślałam, że jest mu za zimno i ewentualne paki kwiatowe przemarzają. W tym roku nastąpił przełom. Pokazał, że jednak potrafi. Kwiatów jest jeszcze niewiele, ale już cieszą. Teraz uważam, że wcześniej był za młody na kwitnienie. Mam nadzieję, że w przyszłym roku kwiatów będzie  więcej.



Brak komentarzy: