środa, 29 lipca 2020

Życie w ogrodzie

            Ogród żyje i to nie tylko roślinami. Wczoraj wycięłam przekwitnięte kwiatostany od czyśća wełnistego. Było mi trochę żal, bo uwijały się jeszcze na nich pszczoły, jakby chciały jeszcze ostatnie pyłki zebrać w pośpichu. Na szczęście mają obok kwiaty lawendy. Uwielbiam to ich brzęczenie, kiedy tam są. Nie wiem dlaczego, ale kojarzy mi się to z dzieciństwem i wakacjami. Ostatnio jest dużo motyli wszelakich, ale to zasługa budlei i jeżówek. W stawku i wokół są żaby. Kiedy się zbliżam to słyszę tylko plum, i już wskoczyła, a właściwie wskoczyły do wody. O życiu kretów świadczą od czasu do czasu zrobione kretowiska, które likwiduję, a kret niech idzie gdzie chce. Gorsze są tunele robione przez nornice. Z tymi walczy kot. Kot goni też motyle. Pozostawił ślad w postaci rozłamanego krzaczka budlei. Niestety najgorsze są ślimaki. Dla tych jestem bezlitosna, zwłaszcza dla pomrowów. Różne miejsca próbują też opanować mrówki. Też na to nie pozwalam, bo mrowiska w ogrodzie nie chcę mieć. Chciałabym natomiast mieć jeża, ale jak go zaprosić?Są tu i ówdzie pozostawione gałęzie, rosną jakieś chwasty, ale nie wiem czy jest tam jeż. To nocne zwierzę. Mam  też nadzieję, że w domku dla ptaków mieszka jakaś rodzinka, bo wczoraj po południu w jego okolicy, domek jest schowany wśród wijącego się po domku ogrodnika chmielu, słychać było wielki hałas i był duży ruch. Aby nie przestraszyć, nie podchodziłam zbyt blisko. Aha. Cykają też świerszcze. Jednego namierzyłam na Anabelce.











Brak komentarzy: