Róże raz zaproszone do ogrodu proszą o więcej pomimo , że nie są to rośliny zupełnie bezproblemowe. Posadzić w odpowiedną ziemię i miejsce, słoneczne, ale przewiewne, to dopiero początek. Wiosną przycinanie. Trzeba wiedzieć kiedy, jak i które. Z zasilaniem nawozami to najprostsza sprawa. Są nawozy specjalne do róż, ale ochrona przed szkodnikami, czarna plamistość, grzybowe choroby, maczniak, mszyce. Wszystko zależy jeszcze od gatunku i optymalnych warunków uprawy, ale gdyby te były tylko na plus, to w ilu ogrodach moglibyśmy chodować róże. W czasie kwitnienia na bieżąco obcinanie przekwitniętych kwiatów, aby nie szpeciły i pobudzało to do kwitnienia nowe pąki. Roboty co niemiara i do tego ma kolce, a od ukłucia boli jak coś. Jednak kto je ma wie, że dla kolorów, piękna kwiatów, czasem też zapachu warto. W moim ogrodzie też się ich trochę nazbierało, ale o kolekcji znowu nie mogę mówić, bo nie przykładam wagi do nazw. Mam je dla ich piękna.
A ta różowa miała być okrywowa, a jest pnąca.
A ta czerwona sama się oczyszcza. Kiedy pierwszy raz to zobaczyłam, to myślałam, że ktoś poobcinał wszystkie kwiatki.
A te skusiły mnie zapachem. Są bardzo niskie, kupione bez nazwy, ale to ponoć róże historyczne i się ich nie tnie, a ja obcięłam wiosną.
Chociaż
się bronię, ale sądzę, że to może nie być jeszcze koniec. Mam nawet pewne plany.
I na
zakończenie. W czerwcu pisałam o czosnkach. Od kilku dni w pełnym rozkwicie są
ostatnie, czosnek główkowaty Sphaerocephalon. Są rajem dla owadów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz