niedziela, 1 lipca 2018

Ostatni dzień czerwca

             Aż trudno uwierzyć,  że już mija połowa roku. Jutro mamy lipiec. Jeszcze trochę i będzie jesień i zima. Póki co nie myślmy jednak o zimie. Jeszcze trochę ma się dziać w ogrodzie. W moim zakwitły lilie. Te posadzone w ubiegłym roku całe pożarł dzik. Na wiosnę posadziłam nowe.  Kwitną. Pierwsze były tygrysie.


      Potem po kolei rozkwitały inne. Niestety wiatrzysko obrywało im niemiłosiernie kolorowe płatki.  Są różne, azjatyckie, trąbkowe, drzewiaste, tygrysie lub po prostu lilie. Każda ma swoje imię. Niestety przy sadzeniu nie opisałam gdzie jaką sadziłam, a teraz wydaje mi się, że trochę odbiegają wyglądem od obrazka w katalogu, więc nie piszę jaka to jest. Jest po prostu piękna.
              












              Te ostatnie pachą. Wieczorami pachnie też maciejka. Wciąż kwitną powojniki.



              W szparach pomiędzy płytami chodnikowymi kwitnie między innymi macierzanka. Trochę łagodzi ich brzydotę, ale też zwabia motyle.



                Kwiaty wakacji, takie kwitły w ogrodzie mojej mamy w wakacje, to floksy.


              O pełni lata świadczą też jeżówki. U mnie w połączeniu z ostróżkami i różami.




           No i kwitnie lawenda. Drugi pasek na rabacie zlikwidowałam bo, uważałam że wymarzła, a teraz myślę, że może się zbytnio pospieszyłam z jej usunięciem. Co prawda, ta była w znacznie lepszej formie. Zresztą teraz już nie ma co żałować. Tam rośnie już coś innego, a o tą muszę dbać.


            A to krajobraz w oddali widoczny z mojego ogrodu. Wiejski, sielski.

Brak komentarzy: