Z porannego spaceru, najpierw z kubkiem kawy i sznurkiem do podwiazania powojników, potem z aparatem. Urzekło mnie brzęczenie pszczół, zwłaszcza w kocimiętkach i irgach.
Potem zapachy kwitnącej
tawuły, również irgi, derenia, piwonii i innych.
Rozkwitają kolejne
kosaćce i irysy. Aby ładnie wyglądały przekwitnięte niestety trzeba obskubywać.
Dobrze mieć ogród. Owszem, czasem jest ciężko, bolą ręce i plecy od pracy, ale w zamian, czyż nie jest pięknie móc cieszyć się potem z tego co urosło. Słuchać brzęczenia owadów, śpiewu ptaków. Podziwiać dziesiątki motyli. Nie podglądam w jakiś specjalny sposób budek lęgowych, ale czasem, przy okazji odpoczywania na ławeczce w pobliżu, coś się uda zobaczyć. W taki sposób podejrzałam pleszkę. Podfruwała do otworu budki, z jedzonkiem dla małych. To było któregoś popołudnia. A dzisiaj były kwiaty i pszczoły.:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz