Oj miałam ostatnio jakiegoś doła. Może to pogorszenie pogody było trochę winne, a może wszystko po trochę. Wczoraj już było lepiej i znowu wyruszyłam. Śmieję się, że mój ogród jest na cały etet z nadgodzinami. U ogrodnika kupiłam różne specyfiki przeciw nornicom, karczownikom, szczurom wodnym itp i powsadzałam to do dziur. Oczywiście nie do wszystkich, bo musiałabym tego kupić nie wiem ile. Zobaczymy czy pomoże. Tak wyglądają moje rabaty, a trawa pod stopami się zarywa.
Dzisiaj poranny spacer jeszcze po mokrej od spryskiwacza pracujacego nocą, trawie i kropelki na roślinach. Pięknie wygladąły w słońcu. Niczym perełki.
A to już ze spaceru w późniejszych godzinach.
Kiedy kwitną rutbekie i jarzębiny to mi po głowie chodzi już jesień.
A tu jeszcze spóźniona naparstnica. Już nie taka wyniosła jak na poczatku lata.
No i tak jak
już wspominałam w komentarzu do poprzedniego posta. Chociaż to niedziela, to
zebrałam dereń, bo zaczął opadać i zrobiłam dżemik. No cóż, rolnik też żniwi
nawet w niedzielę. O fotce owoców pomyślałam jak były już w sokowniku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz