niedziela, 1 września 2019

Lato minęło

          Koniec wakacji zawsze utożsamiał mi się z końcem lata. Minęły wakacje, minęło lato, a było w tym roku niezwykłe. Gorące, upalne. Deszczu, u nas, jak na lekarstwo. Kiedyś w czerwcowy dzień po deszczu uchwyciłam jeszcze jego krople na płatkach kwiatów.




             Przez te upały i suszę wszystko dojrzewało wcześniej i tak minął czas ogrodowych kolorów i zapachów. 










             Nie minął tylko czas pracy w ogrodzie. Tej jest zawsze pełno. Sadzenie, pielenie, przesadzanie itd, itp. Ja nadal tworze nowe zakątki i pewnie zawsze będę miała ich mało, ale teraz postanowiłam już trochę odpuścić. W tym roku zrobiłam nową rabatę kosztem sporej połaci trawy po srodku ogrodu. 



             Od jakiegoś czasu planowałam zrobić suchy strumień, ale miejsce, które dla niego wybrałam nie zostało zaakceptowane przez koszącego trawę, więc musiałam zmienić. Tam gdzie planowałam pierwotnie, wygladałby bardziej naturalnie. Ale cóż, siła wyższa. W lipcu układałam kamienie, a teraz wyglada tak.





               Nareszcie też udało mi się zrobić coś z przedogródkiem. Miałam masę pomysłów, ale wybrałam najskromniejszy. Tak, aby nie było dużo robory, bo przód przecież zawsze powinien być dobrze utrzymany. Co ważne i zimą i latem. Zatem pozistałam głównie przy iglakach. W ubiegłym roku zrobiłam fragment.




          W tym roku, w lipcu,  kolejny.





            Ostatnio w sąsiedztwie żywotników. Tam nie bardzo wiedziałam co zrobić. Kombinowałam z trawami, ale wiosną ich nie ma. Zimą też różnie wygladają. Silne wiatry, które u nas wieją, połamią je i wyglada to byle jak. Postawiłam więc wyłacznie na jałowce. Teraz tylko czekać, aż się rozrosną.




          Aby mój rozrośniety powojnik nogi miał w cieniu, posadziłam kiedyś wokół niego hosty. Słońce tylko o wschodzie, więc wydawało mi się, że będą miały tam dobrze. Niestety było sucho i byle jak. Rabata obłożona kamieniami, nie utrzymywała ziemi. Woda spływała, więc nie nawadniała dostatecznie roslin, które marniały. Wykopałam je. Byłam zdziwiona stanem ich korzeni. Nie wiem czy były zaschnięte i się kruszyły, czy coś je obżarło. Teraz zrobiłam murek z kostki brukowej i posadziłam bukszpany. Pozostawiłam tylko ciemierniki. Te sobie tam jakoś radziły, a poza tym, one chyba nie lubią przeprowadzek. Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej.


           I ostatni fragment, to rozbudowa leśnego zakątka. Zlikwidowałam kolejny pas trawy i dosadziłam cieniolubnych. Teraz czekam na efekt. Mam nadzieję, że w przyszłym roku już będę mogła być zadowolona.




            A teraz koniec pisania i dalej do roboty ogrodowej. 

3 komentarze:

Zielonapirania pisze...

Jaki ogrom pracy włożyłas w swój ogród, ale efekt jest fantastyczny!

Elka 123 pisze...

Dziękiteż się cieszę.

Sikorkowe Pasje pisze...

Lato minęło ale u Ciebie nadal pięknie i kolorowo!