Kolejna w moim życiu i czterdziesta jakże ważna. Wtedy, czterdzieści lat temu, w czasie czytania męki pańskiej, po raz pierwszy poczułam ruchy mojego dziecka. Byłam w ciąży i ten jakże pamiętny dzień przypomina mi o tym. Nie pamiętam jaka była wówczas pogoda, bo palmowa niedziela przypadła wówczas o tydzień wcześniej niż w tym roku. Dzisiaj jest zimno, zaledwie siedem stopni ciepła i na dodatek zimny, potęgujący zimno wiatr. Wiatr wysusza i tak suchą glebę, bo z czego ma być wilgoć. Śniegu zimą mniej niż na lekarstwo, deszczem postraszyło. W ogrodzie niewiele posprzatane po jesieni, po zimie, ale co nieco kwitnie, a co nieco już przekwitło, zwłaszcza krokusy i przebiśniegi.
Ciemierniki
kwitną ponoć już pod śniegiem. Moje zawsze dopiero wiosną. Magnolii pękają
pąki. Szkoda jeśli ją zmrozi, bo kwiaty będą brzydkie.
Na parapecie " obrodziły" sadzonki kobei. Chyba trochę za wcześnie wysiałam.
Na
progu witają kwiatki w donicy i zawieszony na drzwiach wiosenny wieniec. Już
świąteczny bo z jajeczkami.
I czekamy na ciepłą wiosnę i deszcz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz