Tegoroczne Święta mamy wyjątkowe i to nie tylko przez zamieszanie, które spowodowała pandemia. Są takie jak na dawnych kartkach z okazji tych świąt. Jest ciepło, zielono, kwitnąco. Pamiętam, że były takie może z dwadzieścia lat temu, kiedy w drugie święto wybraliśmy się na długi spacer i wracaliśmy z żakietami w ręku, tylko w bluzeczkach z krótkimi rękawkami. Ale były też takie i to niedawno wstecz, że leżał śnieg i było bardzo zimno. Dzisiaj musimy siedzieć w domu, bez spotkań i spacerów, ale może chociaż przyjemnie popatrzeć na to, co za oknem. Ja zrobiłam rekonesans po ogrodzie.
Krokusy już jako wspomnienie.
Pachnąco od hiacyntów. Zakwitło ich u mnie 113 sztuk. Policzyłam.
Coraz więcej rozkwita też szafirków.
Cieszy mnie
posadzona w ubiegłym roku magnolia gwieździsta. Postanowiłam, że muszę posadzić
jeszcze jedną, też z tych wczesnych.
Żonkile wkrótce też przekwitną, a pierwiosnki trochę uszkodziły ostatnie
przymrozki i śnieg.
W pełnym
kwitnieniu są berberysy, forsycje, śliwy, częściowo zakwitły pigwowce i lada
moment będą migdałki.
Jest trochę niebieskości i trochę białości.
Koloru dodają
sasanki i liście żurawek.
Ogród budzi się na dobre.
Po
świętach biorę się za ogrodowe prace. Jest tyle roboty, a ja mam tyle planów.
Nie ma co zwlekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz