czwartek, 18 lipca 2019

Połowa wakacji to przecież wcale nie połowa lata

       Łuskanie zielonego groszku nieodłącznie kojarzy mi się z wakacjami. Robiliśmy to z mamą siedząc po północnej stronie domu. Tam zawsze był cień, którego szukaliśmy. Potem czyściłam marchewki. Były nie duże. Mama kazała obierać nawet te najmniejsze. Dzisiaj też to robiłam, ale groszek urósł już w innym ogrodzie, bo w moim.  Dzisiaj nie tylko łuskałam, ale wyrwałam z grządki całe łodygi, bo groch się już skończył. Wczoraj zrobiłam to z resztą bobu. Warzywnik się zmienił.  Gdy patrzę przez okno, widzę jak jarzębina zmienia swoje kolory. Zakwitły już rudbekie. Czy to idzie jesień? Połowa wakacji, bo taki mamy już czas, to przecież nie połowa lata, ale zmiany następujace w ogrodzie coraz częściej mi przypominają, że lato idzie ku końcowi. Wykonałam trochę nowego w ogrodzie, ale o tym potem. Dzisiaj o tym co było i o tym co jest. Szkoda, że zapach musiał zostać w ogrodzie. :-)

























                  A tak było jeszcze niedawno.










1 komentarz:

Tamaryszek pisze...

Dziewanny fajnie wpisują się w otoczenie ogrodu. U mnie też się pojawiają, fajne są. Masz ładne orliki!