piątek, 17 sierpnia 2018

Sesja z bocianami

                    Nie wiem czy to zmęczenie bierze górę, ale coraz mniej chce mi się robić w ogrodzie. Wczoraj nie było inaczej. Ale może tak trzeba, aby kiedyś usiąść i obserwować co się stworzyło, może coś zaplanować nowego. Wczoraj było nie inaczej. Siedziałam na tarasie, a widok z niego sielski i obserwowałam bociany. Zawsze był jeden samotnik, a wczoraj przyprowadził sobie kumpla, a może partnera na dalsze życie.























             No i zbieram plony. O fasolach szparagowych już właściwie zapomniałam. Wszystka w słoikach albo w zamrażarce.


              Usunęłam już też dynie ozdobne. Nie wiem skąd się wzięły. Chyba ptaki przyniosły. Plon nie byle jaki, więc resztę usunęłam. Po co ma wyciągać to co dobre sąsiadującym z nią kwiatom.




                 A w kuchni pachnie teraz na zmianę pomidorami albo malinami.






                 No i nastawiłam nalewkę, okropną, bo piołunówkę. Ta "piorunówka" jest bardzo niesmaczna, ale na niestrawność żołądka bardzo skuteczna.



Brak komentarzy: