niedziela, 8 kwietnia 2018

Ledwie żyję

           Dotychczas pogoda nie była zbyt łaskawa i nie zachęcała do prac w ogrodzie. Dzisiaj było inaczej. Spędziłam w nim cały dzień i nie ukrywam teraz ledwie żyję. Prace wiosenne trzeba wykonać bardzo szybko, bo już właściwie na niektóre sprawy jest prawie za późno. Kiedy dzik narobił bałaganu, powiedziałam, że nic więcej nie robię, ale to było tak w pierwszej złości. Wiedziałam, że będę robiła. Poprawiała po nim i po sobie też. Wiem, że za nasz ogród wzięłam się trochę na zasadzie, powinno się udać, bo wkładam serce. Niestety tak to nie działa. Mamy bardzo ciężkie, gliniastę podłoże, przy tym w znacznej części podmokłe. Woda spływała od sąsiada, zbierała się u nas itd. Ubiegłoroczne deszcze pogarszały sytuację, bo wcześniej nie było wcale tak źle. Skutek? Dużo roślin wskutek zalania, zimą wymarzła i nic po nich np. duża rabata z lawendą, powojniki, ale też inne. Boję się o piwonie i cebulowe. Dokupiłam sporo piwonii, bo to kwiat długoletni, bez obsługi. Tak samo funkie. Lilie wyjadł dzik więc kupiłam, aby uzupełnić. Mam też plany nasadzić więcej iglaków, szczególnie na skarpie. Wczoraj poprawiałam dwie rabatki najbardziej zniszczone przez dzika. Z posadzonych tam w dwóch rzędach setce tulipanów nie został ani jeden. Wykopałam pozostałe kwiaty, czyli piwonie, orliki, żonkile, niezapominajki. Otoczyłam rabaty cegłami i podniosłam je ponad przebiegający obok pas płyt. Mam nadzieję, że teraz nie będzie zalewało tam roślin. Wykopane kwiaty posadziłam z powrotem. Musiałam też przesadzić rosnące tam dwa krzewy porzeczki i agrestu. Przywieźć na to miejsce cegły / chyba ze sto/ kilka taczek ziemi. Jak wszystko zrobiłam było ciemno, a ja cała zbolała od wysiłku. Nawet jeść już mi się nie chciało. Mam nadzieję, że do jutra będzie mi lepiej, bo czekają następne rabaty i kwiaty. Może nie jutro, bo niedziela, ale od poniedziałku. Na początek jedna z lawendowych. Wyrzucić te zniszczone i posadzić resztę piwonii. Oj mam plany, ale czy podołam?

Brak komentarzy: