sobota, 28 kwietnia 2018

Kwiecień już się kończy

        Kwiecień już się kończy, a prac co nie miara. Zrezygnowałam, ku niezadowoleniu mojego Pana, ze wszystkich zaproszeń na długi weekend, bo miałam zamiar pracować w ogrodzie. Tyle dni wolnych, tzn. bez wnusi miało zapewnić czas na wszystkie, albo prawie wszystkie zaległości, a tu masz. Leżę z bolącym gardłem, potokami z nosa i okropnym samopoczuciem, nie tylko z powodu choroby, ale też braku możliwości robienia w ogrodzie. Wiosna kiepsko się zaczęła. Powiedziałabym,  była późna. Przemarzły w dużej mierze róże i prawie wszystkie lawendy. Do tego dzik. Przebolałam już to wszystko. Zakasałam rękawy, bo nadal marzę o "ogrodzie marzeń". Ale czy i kiedy to będzie? Na pustym polu niestety trzeba czasu. Drzewka i krzewy rosną wolno, a to podstawa piękna. Tło dla innych roślin. Na razie cieszą mnie pojedyncze kwiatki. Trochę ich zostało. Trochę już dosadziłam, ale to na letnie efekty i następne lata. Sadzę i sadzę. Staram się ukrywać to, co nie ciekawe, np.rozdzielnię od nawadniania przykrył mostek, z którego bardzo cieszy się wnusia. Niestety nie na wszystko mam wpływ i zostają takie straszydła jak koło do nawijania węża do podlewania w samym centrum przy stawku. Widoczne z każdej strony. Z okien domu też. Ktoś tak kazał zrobić i musi zostać, bo już zmieniać się nie będzie😢 . Nie mogłam iść dzisiaj do ogrodu, a stały dwie tuje do wsadzenia, więc są już wsadzone, ale nie po mojemu. Znowu zbyt głęboko, aż gałęzie dolne są zakopane. Makabra. Ale teraz do tego co miłe i co cieszy, czyli co ocalało po zimie i dziku.
























      Nie podobają mi się takie betonowe gazony, ale zastosowałam je z konieczności, dla wzmocnienia wysokiej i stromej skarpy. Mam nadzieję, że kiedyś schowają się pod rozrośniętymi kwiatami.








     Żonkile już przekwitły. Teraz w tym samym miejscu kwitną narcyzy.





         W szparach pomiędzy płytami posadziłam karmik ościsty, ale jest byle jaki. Znacznie lepiej wygląda macierzanka i takie kapustki. Nie wiem jak to się nazywa. Z młodości pamiętam, że obsadzano tym groby. Trochę w nich jeszcze bałaganu. Musi niestety poczekać aż wyzdrowieję.



          No i te zapachy. Są już miejsca gdzie się roznoszą. Mają też co robić pszczoły. Było ich już sporo na krokusach i miodunkach. Są też żaby. Jakieś dwa tygodnie temu spotkałam chyba osiem par. Stawek chociaż mały, swoje robi. W czasie prac natrafiam czasem na małe jaszczureczki zwinki. Jak zaprosić jeża, nie wiem. To znaczy wiem co zrobić, ale nie przychodzi.

Brak komentarzy: