Dzisiaj znowu z rana sypnęło śniegiem. Mięciutkim jak puch. Niestety w południe ze świeżego puchu już nic nie zostało. Leży jeszcze ten z przed tygodnia, a może i dłużej. Mróz był u nas prawie dwudziestostopniowy. Ciekawe, czy stęsknionym do budzenia się roślinkom nie narobił szkody. Okaże się to wkrótce. Śniegu też było wówczas sporo. Ten z czwartego stycznia to był tylko przedsmak. Potem było go całkiem sporo i dobrze, że przy takim mrozie otulił co nieco.
Dachowe okno całe zasypane
W tym tygodniu zrobiło się już jak na przedwiośniu. Ubyło śniegu, tu i ówdzie uśmiechają się roślinki. Prawie poczułam wiosnę. Na tyle, aby podczas spaceru z wnusią i kotem zacząć planowanie.
2 komentarze:
W zimie powinien być śnieg:) Ale i tak tęsknię za wiosną, byle do marca...:)
Takie planowanie wyprzedzające miłe jest, można marzyć bo do realizacji jeszcze trochę czasu.
Prześlij komentarz